niedziela, 8 marca 2015

You think you're crazy? I'll show you crazy.



 Część I

Od razu gdy przekroczyła próg domu, westchnęła ciężko. Rzuciła walizkę i klucze na ziemię, zatrzasnęła za sobą drzwi.
      -Skarbie, wróciłam! – zawołała zmęczona, powoli ruszając w głąb mieszkania. Ciszę przerwał odgłos grającej zabawki Yasei. Kątem oka dostrzegła jak mała czai się i zerka na Raikes zza ściany. Brunetka spojrzała w jej stronę i uśmiechnęła się – cześć, łobuziee! – dziewczynka natomiast nie podbiegła do niej, a pobiegła w zupełnie inną stronę, po schodach na górę. Raikes zdziwiona, ruszyła za nią –Yasei?! – zawołała, wchodząc na pierwszy schodek.
     -Oh, wróciłaś. Jaka niespodzianka – usłyszała. Spojrzała w bok, w stronę salonu. Daiki siedział na kanapie przed wyłączonym telewizorem. Raikes ściągnęła brwi. Weszła do salonu.
     -Co?
Mulat nawet na nią nie spojrzał. Wstał, był wściekły. Machnął dłonią, z hukiem przewracając szklaną etażerkę. Raikes drgnęła.
      -Co Ty odpierdalasz, Raikes – warknął, znajdując się przy niej – wychodzisz, nie wiadomo gdzie, nie wiadomo z kim, bez słowa i znikasz na pięć dni! I Ty się nazywasz żoną?! Ty się nazywasz matką?! Mam tego dosyć, kurwa, Twojego puszczania się i traktowania własnej córki jak jakiś kawał gówna! –ryknął. Brunetka patrzyła na niego zdezorientowana. No zwariował.
      -Co?! – powtórzyła – o czym Ty mówisz?! Przecież byłam na promocji płyty, opanuj się! Wiedziałeś o tym!
Teraz to Daiki nie wierzył w to co słyszy. Zaśmiał się pogardliwie.
-Masz tupet… niewiarygodne jak mogłem się pomylić. Myślałem, że nie jesteś taka jak inne – skomentował. Wyminął ją. Dopiero gdy skierował się do kuchni, zobaczyła kilka spakowanych toreb. Przerażona udała się za swoim mężem.
     -Daiki? – rzuciła spanikowana – co to jest?
Mężczyzna zatrzymał się.
     -Chcę rozwodu, Raikes.
      -Co?! – krzyknęła – Daiki, ale..
      -Nie! Myślałaś, że co się stanie jak poszłaś się ruchać z tym gówniarzem?! A później jeszcze z innymi fagasami! Myślałaś, że to zignoruję?!
     -Daiki, o czym Ty mówisz?! – próbowała go dotknąć, przytulić, chwycić za rękę. Nie dawał się. Krzyczał. Oboje się na siebie wydzierali, z tą różnicą, że Raikes błagała, a Daiki opierdalał. Z czasem na dół zbiegła zapłakana Yasei. Chowała się za ojca. 
      -Aha, Yasei zabieram i zatroszczę się o to, byś nie dostała praw do opieki nad nią – dodał jeszcze, gdy wziął małą na ręce.
Onika patrzyła na wszystko z drugiej strony ulicy, opierając się ramieniem o drzewo. Widząc jak mężczyzna wychodzi z domu, zatrzaskując za sobą drzwi, uśmiechnęła się.

     Raikes o mało nie zemdlała. Nie miała pojęcia co się dzieje, więc poszła od razu do swojej przyjaciółki. W końcu ona była tu przez dwa tygodnie, może jej conieco wyjaśni.
Nie zabrała nic ze sobą, opatuliła się tylko w bluze Daikiego i ruszyła na miasto. Był już wieczór, więc uliczki były ładnie oświetlone przez kolorowe lampiony. Gdy w końcu mulatka stanęła pod drzwiami do mieszkania swojej przyjaciółki, zapukała kilkakrotnie do drzwi. Było wyjątkowo zimno, więc mulatka trzęsła się lekko, opatulając się rączkami ukrtymi w za dużej bluzie.
Ostatnie dni to był dla Kayeko koszmar. Ciało przez treningi odmawiało jej posłuszeństwa, a jej jedyna i najlepsza przyjaciółka zmieniła się nie do poznania. Yakushi nie miała pojęcia co w nią wstąpiło. Wydawało jej się, że to jakiś kryzys z Daikim, ale wyglądało na to, że był to po prostu jeden ze skutków jej zachowania, a nie jego przyczyna. Zastanawiała się czy Raikes nie przeżywa jakiejś swojej kolejnej nastoletniej przygody albo może potrzebowała... odpoczynku od swojego normalnego życia, ale przecież jej by o tym opowiedziała, zamiast zachowywać się w ten sposób. Właśnie z tego powodu unikała jej, czekając, aż ten okres minie. Mimo wszystko ciągle myślała o przyjaciółce, tak samo jak teraz, kiedy siedziała sama wieczorem w domu. Zdziwiła się jednak, słysząc pukanie do drzwi. Na początku nie reagowała, ale kiedy usłyszała kolejne te same dźwięki, ruszyła się i otworzyłą drzwi. Kiedy tylko zauważyła Raikes, zdziwiła się. Przymknęła lekko drzwi.
Raikes nie miała pojęcia co się działo w trakcie jej nieobecności.
     -Wow, wow, wow, Kay - tylko tyle udało jej się powiedzieć. Zdążyła wsunąć botka między framugę, a drzwi. Zdziwiona spojrzała na niebieskowłosą - co jest? Co Ty robisz? Czemu zamykasz przede mną drzwi? Coś się stało w ciągu tych dwóch tygodni? - nic nie rozumiała.
Kucharz Ninja
      - A ty co robisz?! - wrzasnęła, otwierając z impetem drzwi, które z hukiem uderzyły o ścianę. Mała miała siłę, trzeba to było przyznać. - Jak ty się w ogóle zachowujesz ostatnio?! Co ci strzeliło do głowy?!
Nie przejmowała się tym, że słyszy ją cała ulica. Nie mogła uwierzyć w to, że teraz Raikes zgrywała takie niewiniątko, kiedy narobiła tyle złego. Zrozumiałaby, gdyby przyszła przeprosić za swoje... humorki, ale nie mogła zrozumieć tego, że przychodziła do niej i udawała! Patrzyła zezłoszczona na przyjaciółkę, starając się opanować swoją wściekłość.
Cofnęła się szybko, robiąc unik od drzwi. Drgnęła też, gdy te z hukiem uderzyły o ścianę. Z szeroko otwartymi oczami spojrzała na Yakushi, gdy ta zaczęła na nią wrzeszczeć. Przybrała szybko twarz człowieka, który nic nie rozumie.
     -Co?! Ty też?! Kay, przecież .... co?! Przecież mnie tu nawet nie było! - nie była zła, na prawdę wyglądała jakby niewiele rozumiała i jakby mówiła prawdę. Albo może bardzo dobrze grała, Kayeko nie mogła tego wiedzieć.
Yakushi parsknęła śmiechem, patrząc na Raikes. Nie wiedziała już czy śmiać się, czy płakać. Miała ochotę użyć siły w tej rozmowie, ale postanowiła zacisnąć zęby, bo nie chciała zrobić krzywdy Raikes. Miała nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni, no już nic nie rozumiała.
    - Nie było cię!? - krzyknęła. - Byłaś tu i to aż za bardzo! Proszę cię, nie żartuj sobie ze mnie! Kto w takim razie wygadywał mi te wszystkie rzeczy!? Kto inny, jak nie ty, zniszczył swoje małżeństwo?!
Teraz i Raikes zaczynała być bardziej poirytowana niż zdezorientowana.
     -Jakie rzeczy?! - ryknęła w końcu. Od razu zrobiło jej się goręcej.
     - A kto nagadał Te... Ragnarowi na mnie!? - wrzasnęła, denerwując się jeszcze bardziej. - Zmyśliłaś sobie jakąś historyjkę, a przez to rozpadł się mój związek! Jeśli byłaś zazdrosna czy przeciwna temu związkowi, trzeba było mi powiedzieć, a nie urządzać taką szopkę!
Wkurzyła się jeszcze bardziej, przypominając sobie tą całą sytuację z Ragnarem. To było okropne. Poza tym, Shibakuchi mówiła jej, że on spał z jakąś lafiryndą. Yakushi nie potrafiła w to uwierzyć, ale przecież wokalistka była jej przyjaciółką, która jeszcze nigdy jej nie okłamała, więc... Rozważała różne opcje.
     -Nawet nie wiem o czym mówisz! Kay, ja... - urwała, ponieważ przyjaciółka trzasnęła jej drzwiami tuż przed twarzą - Kay! - krzyknęła - kurwa, otwórz te drzwi! - wrzasnęła, waląc w drzwi pięścią. Gdy Yakushi nie odpowiadała i najpewniej była już w innym pomieszczeniu, mulatka zaklęła głośno, kopiąc w drzwi - kurwa! - ryknęła. Przez chwilę zaszkliły jej się oczy.

Gdy szła przez miasto, dostrzegła idącego w oddali brata.
     -Ragnar? – krzyknęła, spanikowana. Przyspieszyła, biegnąc w jego stronę. Mężczyzna tylko zerknął na nią przez ramię.
     -Nawet do mnie nie podchodź – powiedział, idąc dalej w swoim kierunku. Raikes zatrzymała się i westchnęła ciężko.

    Przez kilka kolejnych dni, Raikes próbowała rozszyfrować co się właściwie działo pod jej nieobecność. Jedyną osobą, która chciała z nią jeszcze rozmawiać był…. Doku.  Doku, który na dodatek nie dość że chciał z nią rozmawiać, to jeszcze powiedział jej o czymś bardzo ciekawym. Wtedy Raikes dowiedziała się, że ma swojego sobowtóra i on jest wszystkiemu winien. Mulatka próbowała odnaleźć źródło jej cierpień, niestety na marne. Mulatka w końcu zaprzestała poszukiwań. Czekała, aż ONA znajdzie ją.

      Siedziała w pubie, zajmowała stolik dla dwóch osób i piła whisky z lodem. Miała przeczucie, że nie posiedzi długo sama. Nie myliła się.  Gdy ponownie zamoczyła usta w alkoholu, do jej stolika dosiadła się.. niemal ona sama.
Dwie identyczne dziewczyny spojrzały się na siebie. Raikes ściągnęła brwi, a Onika uśmiechnęła się.
      -Chyba nie poznałyśmy się jeszcze – odezwała się bliźniaczka, nadal mając kąciki ust uniesione w górę. Kąciki ust Raikes również drgnęły, tym razem w drugą stronę.
      -A więc to Ty... –syknęła nieprzyjemnie, przeszywając swojego sobowtóra wzrokiem. Ta nadal się uśmiechała – posłuchaj mnie… suko – warknęła nieprzyjemnie – nie wiem jaki masz problem. Nie wiem kim jesteś, nie obchodzi mnie to… ale chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę z tego z kim zadarłaś – mówiła – udawałaś mnie, byłaś w moim domu, spałaś z moim mężem… i odebrałaś mi przyjaciół. Odebrałaś mi dziecko… -wywarczała, zaciskając zęby – wydaje Ci się, że Ty jesteś szalona? Pokażę Ci nszaleństwo – powiedziała stanowczo, posyłając Onice nienawistne spojrzenie.

2 komentarze: