poniedziałek, 16 lutego 2015

I don't need people to think for me

Raikes Shibakuchi-Aomine
27 lat - mama 3-letniej Yasei - shinobi - piosenkarka - feministka


"Just because you become a mother, it doesn’t mean you lose who you are."

 -

________________________________________________
Głosu Raikes użycza Rihanna.
oryginalna praca: klik

37 komentarzy:

  1. Lee tak jak jej tatuś uwielbiała słodkie rzeczy. Jednak zamiast wiśni, ona preferowała wszystko, co z miętą w środku. Dlatego też odkrywając, że w domu nie ma nic, co według niej, nadawało się do spożycia, ćwierkała tatusiowi, że najwyższy czas udać się do sklepu!
    - No rusz ten tyłek! - Warknęła na niego, będąc już gotową od pięciu minut, podczas gdy Ren powolnie zakładał swoje buty. - Jezuuu, gorzej niż stary dziad!
    - Daj spokój! - Mruknął na córkę, wychodząc z mieszkania. - Tobie też trzeba tysiąc razy powtarzać, że masz posprzątać w pokoju. A zajmuje ci to znacznie dłużej.
    Lee naburmuszyła policzki, a jej włosy przybrały żółty kolor. Poprawiła pomarańczową kurtkę i zaczęła opowiadać, co takiego wczoraj ciekawego robiła. Ren kiwał tylko głową, modląc się, by ta mała kiedyś utraciła głos, chociaż na jakiś tydzień...
    Gdy wszedł do sklepu, poczuł, że coś w niego uderzyło. Zerknął w dół i zobaczył córeczkę swojej przyjaciółki, a po chwili i ją we własnej osobie. Oho, teraz się zacznie.
    - Uwierz mi, jej bym nie tknął pod przymusem. - Wskazał na zielonowłosą palcem.
    Lee zrobiła duże oczy, po czym stanęła na palcach i niemalże przytknęła swój nos do nosa Raikes, a potem pisnęła, odskakując od niej, robiąc przy tym piruet.
    - Ejjjjjjjj! - Klepnęła tatuśka w ramię. - To jest przecież, kurde RAIKES SHIBAKUCHI! - Krzyknęła niemal na cały sklep. - A niech mi gardło poderżną! Tatuś ty ją znasz?! - Wlepiła w niego zdziwiony wzrok. - I mi nic nie powiedziałeś? No jak ty tak możesz, co? Wstydziłbyś się! No fee nooooo! - Machnęła mu ręką przed nosem, a mężczyzna tylko przewrócił oczyma.
    - Uspokój się, pchło! - Rzucił.
    Panna Nishio zamrugała oczyma z wielkim uśmiechem podchodząc do sławnej mulatki.
    - Przepraaaaaszm! - Krzyknęła. - Jestem Nishio Lee i no kurde, bardzo się cieszę, że mogę panią poznać! O rajuśku! Podpisze mi się pani? Proszę, proszę, proszę!!! Aleee chwila... nie mam długopisu. - Przypominała sobie. - Życie jest okrutne! - Jęknęła, podchodząc do małej Yasei. - Siemaneczko malutka! Wiesz, że jesteś też sławna. Jak mamusia czy tatuś! Ale ty o wiele bardziej słodka. - Mruknęła do niej. - Bez urazy. - Zaśmiała się, zerkając w kierunku Raikes.
    Ren uniósł jedną brew, po czym westchnął.
    - Ta zielona kupa szczęścia to moja córka. - Wyjaśnił. W potoku słów młodej, mulatka mogła tego nie zrozumieć.

    LEE

    OdpowiedzUsuń
  2. Lee z uśmiechem obserwowała małą dziewczynkę. W przeciwieństwie, do swojego tatusia ona małe dzieci wręcz uwielbiała i ku jej zadowoleniu, zazwyczaj ze wzajemnością. Pomachała do małej, uśmiechając się do niej szeroko, po czym wstała i uścisnęła kobiecie rękę. No aktualnie to była w siódmym niebie!
    Na wieść o swoim tatusiu, jej uśmiech się jeszcze bardziej poszerzył. wiele osób uważało, że powinna od niego jak najdalej sie trzymać, w końcu to morderca, informator, a ją zostawił zanim się urodziła. Nie miała mu tego jednak za złe. Mei mówiła jej, że Ren o niczym nie wiedział, a po pierwsze miał osiemnaście lat i ponoć był jeszcze bardziej walnięty niż ona teraz. I to się jej podobało najbardziej! Mimo, że niedawno temu go poznała, stał się jej numerem jeden.
    - Też się bardzo cieszę! Ogółem niedawno temu się o wszystkim dowiedział, ale... - Puściła mu oczko, rzucając się po chwili na niego. - Jest najlepszym tatusiem na świecie! - Oznajmiła.
    Ren stał tylko z pokerową miną, uważnie nasłuchując, co takiego jego córeczka mówi, by po chwili przewrócić oczyma.
    - Rai, powiedź mi moja kochana, że ja nie jestem aż tak męczący i wkurwiający jak ona. - Zerknął na przyjaciółkę.
    Lee wytknęła w jego kierunku język, podchodząc do małej.
    - Zapomniałam ci się przedstawić. - Stwierdziła, już spokojniej. - Jestem Lee. - Wyciągnęła w jej kierunku swoją rączkę.

    LEE

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Zechcesz wątek z jedynym (obecnie) panem? xD Mam nawet pomysł.
    Otóż Rai wyszłaby z Yasei na spacer, no nie? I na chwilę by odwróciła od małej wzrok, a w tym czasie córeczka poszłaby w siną dal (bo już umie chodzić, nie?)! Raikes tak biega i w ogóle, a tu podchodzi Renji z Yasei i w ogóle. xD I mistress Shibakuchi-Tatsumaki chciałaby mu się odwdzięczyć? ]

    Grabarz

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyna uśmiechnęła się do małej.
    - Tak, mogę zmieniać nawet ich kolor. - Oznajmiła z uśmiechem.
    Naturalnie to była blondynką, ale pod wpływem emocji zmieniały kolor. Obecnie była szczęśliwa, więc miała po prostu świeżą trawkę na głowie.
    Posiedzieli, pomagali, a Lee wpatrzona była w postępowanie małej. Natomiast Ren cieszył się, że ominęły go czasy, gdu jego córeczka była mała. Tak, po chamsku, ale to Ren...
    - Naprawdę? - Spytała uradowana Lee, słysząc prośbę mulatki. Jej włosy z blond znowu przyjęły kolor zielony, na co Ren przewrócił oczyma. - Oczywiście, że tak, o ile malutka będzie chciała! - Odpowiedziała, ochoczo kiwając główką.
    - No dobra, moje zdanie odnośnie dzieci nie uległo zmianie. - Oznajmił Ren, podnosząc się z ławki. - Gdzie idziesz? To cię odprowadzę. - Zaproponował, jakże uprzejmie. - A ty jak coś jej zrobisz to wiedź, że jestem gorszy od ciebie ze sto razy. - Zakomunikował swojej córce.
    - No przecież wiem!

    LEE

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jak zawsze wszyscy zwalają na mnie wymyślanie pomysłów yhhh. Ciż taki mój los.
    W sumie to skoro minela ileś tam lat to jej coreczka moze... Bylaby uczennica Kakashiego? Dziewczynka moglaby ponarzekać na to, ze niby jest wymagający i Raiked myśląc ze to z względu na ich stare jak świat relacje poszlaby z nim pogadać (zgnoić) czy cos. Nie jestem jednak pewna coo nie, bo nie wiem w sumie jak to wygląda u niej wiekowo aktualnie, tzn jak ja postarzałaś ]

    Kakashi

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Okeey :3 No, a jakieś konkretne pomysły jak to zacząć? :3 ]

    Pan Fakuda

    OdpowiedzUsuń
  7. Keizo odkąd wrócił, nudził się cholernie. Żeby mu jeszcze dali coś do roboty, jakaś mała misja, gdzieś w obrębie wioski czy... no nawet niech już będzie papierkowa robota! Wszystko byleby nie urlop. Czy Keizo był dziwny? Jeżeli chodziło o jego pracę, mógł w niej siedzieć od świtu do nocy!
    Chodząc po wiosce, stwierdził, że wypadałoby zobaczyć swoją starą znajomą. W końcu trzy lata, jak nie więcej jej nie widział. Więc szybko dowiedział się gdzie mieszka (służba wywiadowcza robi swoje) Raikes i szybko tam podreptał. Musiał stwierdzić jedno - urządziła się nieźle! Sam by chciał mieszkać w takim domku... Taaa, domku...
    Zapukał i czekał, aż jego znajoma otworzy. Był ciekawy jak zareaguje na jego powrót, bo na przykład Aki to dał mu w pysk, ale to Aki, on jest dziwny...

    Pan Fakuda

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdy właścicielka posiadłości mu otworzyła, Keizo uśmiechnął się szeroko. Zaśmiał się z jej reakcji, przecież... nic się nie zmienił. Podobno, ale kto go tam wie!
    - Noo trochę czasu minęło. - Przyznał jej rację.
    W jego oczach Raikes nic się nie zmieniła. Wciąż ten sam piękny uśmiech i powalająca uroda! Ciszył się, że po tylu latach wreszcie mógł się spotkać ze starą przyjaciółką i miał nadzieję, że się na niego nie gniewa.


    Pan Fakuda

    OdpowiedzUsuń
  9. [ Omona to zdjęcie. Jeszcze dłuuugo będę się nim podniecać xDDDD :3 ]

    Daiki zostawił małą u Lee. Yasei nie chciała się rozstawać z tatusiem, ale on nie mógł jej też wszędzie ze sobą zabierać. Aktualnie szukał mieszkania, by nie siedzieć Chae na głowie. Mimo iż jego kuzynka zapewniała go, że może mieszkać z nim do znudzenia, to on i tak chciał już iść na swoje. A małej bardzo szybko nudziło się oglądanie mieszkań, Aomine niestety musiał poświęcić więcej uwagi na coś innego.
    Wchodził właśnie z budynku administracyjnego, gdy kątem oka dostrzegł swoją żonę, właściwie za niedługo byłą żonę. Nie przejął się tym. Wcisnął dłonie w kieszenie i ruszył przed siebie. Nie obchodziło go to, że nagle jej się przypomniało, że ma rodzinę, obowiązki. Przeszłości nic nie zmieni, a ona powinna nauczyć się płacić za swoje czyny.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  10. Mężczyzna nie zwolnił, nawet gdy do niego podbiegła. Nie miał najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Najpierw go zdradza z kim popadnie, a teraz zachciało się jej rozmowy? Zabawne!
    - Odwal się, co? - Warknął tylko. - Idź do któregoś z tych kolesi.
    Dalej ją kochał, nie przestaje się kochać z dnia na dzień, ale to już nie było to samo co przedtem. Nie ufał jej, a w chwili obecnej czuł odrazę. Odrazę na samą myśl, że inny facet dotykał jego kobietę!

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy ona miała go za idiotę? Na wieść o Doku ściągnął ze sobą brwi. Naprawdę nie miał ochoty na wysłuchiwanie jej tłumaczeń, nie chciał ich słuchać. Był wściekły i rozczarowany jej zachowaniem. Naprawdę nie wiedział co działo się przez te poprzednie dwa tygodnie. Nawet przeszło mu przez myśl, że jest na jakiś prochach, ale... to i tak niewiele zmieniało.
    - Tak? - Warknął, patrząc na nią z góry. - To mi wytłumacz czemu jak Yasei się ciebie boi? To już nawet nie chodzi o to, że pieprzyłaś się z tymi dupami pod moim nosem. Ja to ja, przeżyję, że ci się nudziłem. - Starał się nie krzyczeć. Ostatnie dni i tak były sensacją. - Nie mam pojęcia, co jej zrobiłaś, że budzi się w nocy ze łzami w oczach, cała rozdygotana, jakby śnił się jej najstraszniejszy koszmar i wiesz co? I mówi o swojej mamie! - Niestety, pal licho zamiary. Podniósł stanowczo głos. - To chore! Ciebie się własne dziecko boi kobieto, a ty mi opowiadasz jakieś marne bajeczki. Wiesz co? Bardzo się zawiodłem. - Powiedział już spokojnie, chociaż w jego oczach szalała furia.

    Aomine.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie lubił patrzeć na łzy Raikes. Ten widok sprawiał, że czuł się jak ostatni śmieć, jak kompletne zero. Jednak nie mógł inaczej. Usprawiedliwiał siebie w myślach, że przez nią też się nacierpiał, że teraz odpłaca za to jak potraktowała rodzinę. Dzięki temu był w stanie chłodno się na nią patrzeć i nie poruszyć chociażby na centymetr gdy mulatka się do niego przytuliła.
    - Osuń się. - Nakazał chłodno. Nie miał serca jej odpychać. - Raikes proszę cię, nie utrudniaj, nie komplikuj. - Dodał, gdy pani Aomine go nie posłuchała.
    Gdy w końcu ta to uczyniła, oddalił się od niej kilka kroków.
    - Chciałbym ci wierzyć, ale nie potrafię. - Oznajmił zimno.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  13. Na jej pytanie tylko wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia czy jeszcze kiedykolwiek jej zaufa. Wciąż była dla niego bardzo ważna, ale co to za związek bez zaufania? A nie zaufa jej dopóki jej nie wybaczy, a z tym szło mu ciężko. Aomine Daiki nie potrafił wybaczać.
    - Nie chce jej zabierać. - Stwierdził z powagą. - Ona nie chce być przy tobie. To jej decyzja, nie ukierunkowuję jej, dobrze o tym wiesz. Jedyne czego chce to żeby mała była szczęśliwa, ale ona nie jest szczęśliwa przy tobie. Przy własnej matce. - Wiedział, że to co mówi sprawia ból młodej kobiecie, ale... taka była prawda.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  14. Może i zachował się jak kompletny dupek, ale wtedy po prostu obrócił się na pięcie i wrócił do domu swojej kuzynki. Następne dwa dni minęły spokojnie. Nigdzie nie widział Raikes, co go lekko zaniepokoiło. Chae też mówiła, iż we wiosce nigdzie jej nie spotkało. Może i jeszcze jej nie wybaczył, ale to nie znaczyło, że się o nią nie martwił! Cholernie się martwił, więc po południu udał się do swojego starego domu. Chciał po prostu otworzyć i wejść, ale przypomniał sobie, że nie jest już u siebie, więc zapukał.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  15. Mulat zmierzył ją od stóp do głów. Nie dlatego, że była w piżamie, chociaż uwielbiał ten widok, po prostu chciał się upewnić czy aby na pewno z nią wszystko w porządku, a upewniając się w tym przekonaniu, uśmiechnął się.
    - Cześć. - Przywitał się. - Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam... - Mruknął. Nie mógł się powstrzymać od znaczącego uśmieszku, ale szybko się opamiętał. - Przyszedłem, bo chyba zapomniałem... - Zaczął, drapiąc się w kark. Cholera... nie pomyślał czego on mógł zapomnieć! - Butów do kosza. - Wybrnął pięknie z sytuacji. - I przyszedłem się upewnić czy je zabrałem.

    Aomine.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zganił się w myślach za tą piękną próbę wywinięcia się z sytuacji. No nie jego wina, że o najważniejszych detalach zapominał. Liczył się pomysł. A pomysł był bardzo dobry. Wykonanie na dwóję z minusem!
    - Emmm całkiem się trzyma. - Odpowiedział. - Wczoraj nawet o ciebie zapytała. - Mruknął. Może i mała się jej w pewien sposób bała, ale mimo to tęskniła. Daiki nawet zaproponował, że ją zaprowadzi do mamusi, ale ta pokiwała przecząco główką. Najwyraźniej było za wcześnie. - Wiesz, jeszcze trochę a może będzie chciała cię odwiedzić. - Powiedział.
    Udał się w kierunku ich starej sypialny, przejrzał swoją szafkę no, ale oczywiście niczego tam nie znalazł. Spakował się bardzo dokładnie.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  17. Sam nie wiedział czy to dobry pomysł, ale rozmawiał wczoraj ze swoją kuzynką i doszedł do wniosku, że odebranie jej praw rodzicielskich byłoby po prostu świństwem. Zdecydował się tylko na ograniczenie ich. Nie miał zamiaru pozbawiać matki widywania się z dzieckiem.
    - Taa pewnie. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem. - Pamiętasz jak mówiłem, że przy rozwodzie będę się starał o odebranie ci praw rodzicielskich? - Poruszył temat kolec, ale z pilniczkiem. (jak ogarniesz o co chodzi masz mistrza! XD). - Podjąłem decyzję, że to głupota. Po prostu zwykłe ograniczenie wystarczy. Dziecko powinno mieć obydwoje rodziców. - Powiedział, patrząc w bok. Czuł, że jego skamieniałe serduszko powoli zaczyna walczyć ze skorupą.

    Aomine.

    OdpowiedzUsuń
  18. [ Jakie szaleństwo parowe? :O To po prostu kochana kuzynka Aomine xDDDD Ale ciii, ty nic nie wiesz xD]

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Łaaaa, zdolna bestia! xDD ]

    Czy tego chciał? Pewnie, że nie. Początkowo, gdy się z nią pokłócił,gdy jego kumpel mu powiedział, że widział jak jego żona wychodzi z mieszkania tej jebanej marchewki z tym uśmiechem, był pewien. Mógł się z nią rozwieść chociażby na drugi dzień, zabrać małą do Kumo i tam spokojnie żyć. Jednak teraz... sprawa miała się znacznie inaczej.
    Westchnął i zmierzwił swoje krótkie włosy. Nie chciał jej okłamywać.
    - Szczerze? - Uniósł lekko brew w górę. - Teraz to bym najchętniej poszedł się z tobą kochać. - Oznajmił spokojnie. Stary dobry Daiki. Prostolinijny i dosadnie szczery. - Ale nie mógłbym znieść myśli, że jakiś gówniarz i zgraja innych napaleńców cię dotykała. - Dodał, tym samym tonem głosu.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  20. Otoczyli jej dom. Szybko, sprawnie, bez problemu. Wiedzieli, gdzie mieszka i zamierzali zrobić z tej wiedzy dobry użytek.
    Jego podwładni przyjęli tę zapowiedź jak najbardziej serio, zatem każde drzwi i każde okno były pod baczną obserwacją zamaskowanych członków ANBU, gotowych zabić, gdyby przestępczyni odważyła się na szaleństwo ucieczki.
    Zaiste, obrana z rozumu byłaby, gdyby próbowała przedzierać się przez ten kordon dobrze wyszkolonych ludzi, nie wahających się mordować w jak najkrwawszy sposób
    za opór. Jednak Issei Kurogawa przez piętnaście lat służby nauczył się doceniać każdego przeciwnika. Przecież ta granatowa suka w rui swego czasu potrafiła wysyłać na tamten świat lepiej niż niejeden zbrodniarz rangi S. Dlatego też nakazano mu dopilnować wszelkich ostrożności, a on wykonał to, co mu zlecono. Wszyscy ostatnio się na nią wkurwiali. Yakushi, Ragnar, jej rodzice, małżonek...litania była dość długa. A na samym początku byli czcigodny Siódmy, starszyzna oraz Pan Feudalny, którzy nie mieli zamiaru finansować dzikich wybryków na scenie pani Shibakuchi-Aomine (a już na pewno nie z rządowych pieniędzy)
    - Wchodzimy. Pilnujcie każdego zakamarka. Jeżeli jakaś pierdolona mysz spróbuje stąd wyjść bez mojego pozwolenia, zdepczcie ją! - warknął chrapliwie. Nie zamierzał darować tej kobiecie śmierci Miyuki, co to, to nie! Niech siedzi w pierdlu najdłużej, jak się da, i niech nie psuje ludzkiego życia bezkarnie!
    Wkroczyli szybko do pomieszczenia. Obstawili wszystkie pomieszczenia willi, tak, by nikt nie mógł się wymknąć.
    - Pani Shibakuchi-Aomine, jest pani aresztowana za malwersację na dużą skalę, umyślne spowodowanie śmierci oraz szereg innych przestępstw. Pójdzie pani z nami. Ta kwestia nie podlega dyskusji.
    Podszedł do niej z psychopatycznym uśmiechem. O Buddo, jakże się cieszył, że mógł tej zdzirze osobiście nałożyć kajdanki na ręce!
    - Zapraszam. - warknął. - Pan Hokage czeka na pani wyjaśnienia. A ma pani się z czego tłumaczyć.
    To rzekłszy, po prostu wyprowadził ją z domu w asyście członków ANBU oraz Policji Konohy. Dobrze, że w domu nie było dziewczynki, córka Raikes być może nabawiłaby się niezłej traumy przez aresztowanie matki czy czegoś tam. Choć jemu to osobiście było obojętne, w końcu wypełnił rozkaz. Revenge is sweet, Raikes. Revenge is sweet...

    OdpowiedzUsuń
  21. Rika od rana miała dzisiaj pełno klientek, które chciały "wyglądać idealnie dla swojego chłopaka" czy też "przebić makijażem przyjaciółkę". Niektóre kobiety były przyjazne i miłe, a inne miało się ochotę wytargać za blond włosy z salonu. Niestety, mogło to Rice porządnie zaszkodzić, więc po prostu znosiła obelgi.
    Jednak w pewnym momencie do salonu weszła najmniej spodziewana przez wszystkich kobieta... Raikes Aomine rozłożyła się obok Riki.
    — Miło panią wreszcie poznać. — Rika uśmiechnęła się delikatnie.
    Lubiła muzykę Raikes, lubiła jej poglądy, ogólnie ją lubiła. Może nie była jej szaloną fanką, latającą na każdy jeden koncert, ale po prostu szanowała mulatkę i jej głos. Także przyjemnością było poznanie jej.
    — Zajmę się wszystkim. Życzy sobie pani włosy wyprostowane, zakręcone czy może po prostu chce pani jakąś ładną fryzurę? Tyle możliwości z tymi włosami... — powiedziała, opierając ręce na biodrach.
    Była miła nie tylko dlatego, że tego wymagała jej praca. Nie daj Bóg powiedziałaby coś złego, a... po jej pracy. Naprawdę.

    Rika

    OdpowiedzUsuń
  22. [ Yasei taka urocza :D Wątek ?]

    Melanie

    OdpowiedzUsuń
  23. Mężczyzna uśmiechnął się na ten widok. To była jego stara Riakes, którą tak kochał. Którą wziął za żonę, z którą miał dziecko, a nie ta co była w jego życiu przez ostatnie dwa tygodnie. Wyciągnął rękę i przejechał kciukiem po jej policzkach. Uwielbiał jej miękką skórę.
    - Nie zaczynajmy tego od nowa. - Powiedział, zabierając swoją dłoń. - Naprawdę, mam już dosyć tego. - Przyznał szczerze.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  24. Zagryzł wargę, o mało jej nie rozcinając. Nie odsunął twarzy, nie uciekł spojrzeniem. Po prostu się w nią wpatrywał.
    - Bo zaślepia mnie zazdrość. - Przyznał po dłuższej chwili namysłu. - Wtedy gdy wróciłaś od tej marchewki... - Zaczął, ale nie mógł dokończyć. Był o nią cholernie zazdrosny! I otwarcie się do tego przyznawał. - Najpierw byłem wściekły na siebie, bo w końcu to mnie ciągle w domu nie ma. - Nie wiedział czemu mu się zbierało na wyznanie, zazwyczaj nie był wylewny, olewał romantyczne czy wzruszające czy jakieśtaminne sprawy. - A potem... potem byli inni. Naprawdę zaczynam wierzyć w swoją teorie, że nafaszerowali cię jakimiś środkami. - Zaśmiał się. No co? To było dziwne.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  25. To nie było tak że nawet nie myślał. Doskonale wiedział co robił idąc do jej mieszkania, a zrobił to zaraz po przemyśleniu całej sytuacji. Zrozumiał, choćby połowę. Było późno. Nie wiedział kto mu otworzy czy ten jej...Facet, czy może ktos znajomy, nie miał pojęcia i mało go to obchodziło. Po prostu stanął przed jej drzwiami i zapukał. Nie musiał czekać długo. Wszyscy już spali więc nie przejmował się też, czy zacznie się ona go czepiać co ludzie pomyślą. Pieprzyć ich. W końcu drzwi się otworzyły, a w nich stanęła ona. Zmizerniała, chyba lekko podpita. Jednym słowem, widział ją w lepszym stanie.- Można tak powiedzieć. - stwierdził, nawet nie pytając o zdanie, przechodząc obok niej i wchodząc do mieszkania, bez zainteresowania rozglądając się po pomieszczeniu. King leżał na ziemi, to cholerne zwierze było jeszcze większe. Co najlepsze doszedł do niego fakt iż była sama.- Jakąś godzinę temu podrywałaś mnie w barze, albo jakaś laska która wygląda tak jak ty.- stwierdził dopiero teraz na nią patrząc. Czyżby tylko on rozpoznał że to nie była ona? Tak podejrzewał, patrząc w te cholerne oczy. Kurwa. Te oczy.- Wszystko w porządku?
    Doki

    OdpowiedzUsuń
  26. -To wszystko wyjaśnia.- stwierdził, obserwując jak pada na kanapę. NIe była taka jak kiedyś. Miał wrażenie, że była słabsza i wcale mu się to nie podobało. Wyglądała na zmęczoną, więc nawet nie mógł darować sobie ironii.- Jakaś bura suka, która wygląda jak ty niszczy ci życie, a tylko ja byłem wstanie odróżnić, ją od ciebie.- jego słowa brzmiały ja dobry żart. Rozbawiło go to. Cholera jasna, żałosne śmiecie, nie rozróżniły tej idiotki od Raikes. śmiać się chciało.- Kim ty sie kurwa otaczasz.- stwierdził siadając na fotelu na przeciw niej. Przez moment po prostu ją obserwował w ciszy. - Jeśli chcesz mogę jej ukręcić łeb.- rzucił, czekając aż chociaż podniesie wzrok. Nawet jej pierdolony facet był tak naiwny? To mu akurat odpowiadało, lubil być lepszy. Tylko jedno mu nie pasowało. Gdzie był on i dziecko, ale wolał o to nie pytać, nie ingerować w "jej" życie. W końcu każde swoje miało, prawda? Oparł się wygodniej o oparcie krzesła, nawet na moment nie spuszczając z niej zimnego, nieco zobojątniałego wzroku.
    Doku

    OdpowiedzUsuń
  27. Uśmiechnął się. Jaka jego cząstka jej wierzyła, ale wciąż był zazdrosny. Co zrobić, był facetem. Chwilę się zastanawiał. A może faktycznie miała klona? To by wyjaśniało czemu czuł przez tamte dwa tygodnie tak... obco przy swojej żonie.
    Westchnął, nie wiedział co ma o tym myśleć.
    - Mała się niecierpliwi zapewne. - Mruknął na początek. - Ciotka ją trochę przeraża. Chociaż, kogo nie... - Stwierdził bardziej do siebie, śmiejąc się pod nosem. Niewielu wiedziało, że Chae to jego krewna, a tym bardziej, że u niej się zatrzymał.. na razie. - Będę leciał. - Oznajmił, po czym jak gdyby nigdy nic, wsadził ręce w kieszenie i ruszył do wyjścia. Złapał za klamkę i zatrzymał się. - Uwierzę ci, chyba. - Powiedział, co było prawdą. Zupełnie inne uczucie gdy stał teraz przed nią, a inne jak był przy tamtej kobiecie. Coś musiało nie grać. - Cześć. - Machnął ręką i wyszedł.

    Aomine.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnęła się szerzej.
    — Lepiej czuję się w makijażach, ale zapewniam, że włosy też nie są dla mnie straszne — powiedziała. — A dokąd chcesz ściąć te włosy? — zapytała. — Grzywka prosto czy raczej na bok?
    Przeszła na ty, bo skoro Raikes już tak się do niej odezwała, to co się będzie? Rika nie była przecież sztywna, sama nie przepadała za takimi osobami.
    Poprawiła swój wysoki kucyk, dalej się uśmiechając.

    Rika

    OdpowiedzUsuń
  29. Aomine siedział w salonie w domu swojej kuzynki. Yasei biegała po pokoju, szukając schowaną przez ciocię zabawkę. Do tej pory nie wierzył, że małej uda się namówić Chae na cokolwiek. Mimo iż wszyscy uważali Chaerin, dla Daikiego była jak siostra, która została po prostu tak wykreowana. Znał ją już długo, bo jakieś dziesięć lat, wiedział, że nie skrzywdzi ani jego ani Yasei. Mężczyzna bardzo tęsknił za swoją żoną, ale mimo wszystko nie cofnął pozwu. Sam nie wiedział właściwie czemu... Przemyślał całą sprawę jeszcze raz i tłumaczenia Raikes wydawały mu się coraz to bardziej logiczne!
    W pewnym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Chciał już się podnieść, ale ubiegła go Chaerin. Kobieta otworzyła, a widząc kto przyszedł, jej kącik ust minimalnie powędrował w górę.
    - Wejdź. Jest w salonie. - Rzuciła swoim typowym, chłodnym głosem, wskazując jej kierunek dłonią.

    Daiki

    OdpowiedzUsuń
  30. Aomine ucieszył się na widok swojej żony. Nic nie powiedział, tylko kiwnął na nią głową. Był bardzo ciekawy jak mała zareaguje na przyjście mamusi. Chciał by przestała się bać, bo... mała była córeczką swojej mamy i mimo iż aktualnie miała kryzys, to wiadomym było, że tęskni. Nie przestaje się kochać tak ważnej osoby w takim wieku!
    Uśmiechnął się, cały czas patrząc na swoje dziecko jak i na partnerkę twardym wzrokiem. On już tak po prostu miał..
    - Oczywiście skarbie. - Odpowiedział jej, przez co jeszcze bardziej polepszył humorek małej Yasei.
    Ten pozew... Westchnął na samą myśl. Jak on bardzo chciał mieć to wszystko za sobą. Aomine nie był uczuciowym i romantycznym facetem. Raczej prostym i twardym, przez co w ogóle dziwił się, że jakaś kobieta wytrzymała z nim trzy lata... Cuda się zdarzają!
    - Nie. - Odpowiedział po chwili. - W sumie to go nawet nie chce. - Przyznał szczerze.

    Daiki

    OdpowiedzUsuń
  31. Słuchał jej a jedyną oznaką, że nie zamienił się jakimś cudem w skałę to idąca w górę brew. Szczerze powiedziawszy to się cieszył. Miał przed sobą dowody, że jego żona nie zwariowała i wciąż go kocha! Nigdy się do tego publicznie nie przyzna, ale cholernie się to dla niego liczyło. Po chwili gapienia się na zdjęcie, odłożył je na kanapę, a potem przytulił do siebie mutatkę. Krótko, ale zawsze. Usiadł finalnie na oparciu kanapy, przyglądając się Raikes.
    - Planujesz jakąś zemstę? - Uśmiechnął się w jej kierunku. Kobieta nie mogłaby puścić tego płazem!

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  32. Kącik jego ust uniósł się jej buntowniczy humor udzielił mu się. W końcu zaczynała coś robić nie tylko stac i płakać. Słuchał jej uważnie. Przyglądał się jej. Wyszukiwał zmian. Nie widział się z nią długo. Że też taka sytuacja musiała do tego doprowadzić. Dziecko. Najpierw wspomniała o dziecku. Kiedyś mogli mieć dziecko, ale co by z tego było, może i lepiej że miała tego...Tego było za dużo. Potrząsnął głową, ponownie na nią zerkając. - Dzieci zapominają, a ty jesteś dobrą matką, nie powinnaś się martwić.- powiedział, podnosząc się z miejsca i podchodząc do niej, zatrzymując ją w pewnym momencie i kładąc jej ręce na ramionach, wolnym ruchem podniósł jej twarz za podbródek, tak by na niego spojrzała.- Najpierw trzeba zając się tą kurwą.- stwierdził bez krztyny żartu, co jak co, ale Raikes zawsze była dla niego ważna, była i będzie, a krzywdzić jej nie da. Nie ważne co.- Teraz weź sie mała w garść.

    OdpowiedzUsuń
  33. Toruviel Adamantis16 marca 2015 14:26

    Rika uśmiechnęła się i od razu zabrała do roboty. Hm, najpierw te włosy trzeba było wyprostować... na takich falowanych nie dało się zbytnio pracować. Nagrzała prostownicę, przygotowała nożyczki, okitłała klientkę czymś przypominającym worek, żeby kosmyki spadających włosów jej nie przeszkadzały i praca się rozpoczęła!
    Minęło z dwadzieścia minut, może trochę mniej, a może i więcej. Shokora przyjrzała się swojej pracy i, musiała przyznać, z efektów była zadowolona. Miała tylko nadzieję, że Raikes także będzie.
    — Jak ci się podoba? — zapytała, wyciągając mniejsze lusterko.

    Rika

    OdpowiedzUsuń
  34. Aomine siedział w domu swojej kuzynki, która na rozkaz Naruto musiała się przeprowadzić. Pomimo tego, wolał nie zaglądać do jej prywatnych rzeczy, ani pomieszczeń typu piwnica. Nie że się bał czy wierzył tym plotką, ale... no znał ją na tyle, że dla własnego dobra wolał zachować ostrożność. Aomine Daiki niczego się nie boi. No może z wyjątkiem duchów... Tak, on w nie wierzył i basta!
    Tego dnia Yasei była z mamą, przez co on miał dużo czasu dla siebie, aż za dużo. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Ostatnimi czasy tylko zajmował się małą i trenował, a nawet rzucanie do kosza bez małego chochlika wydawało mu się niezwykle nudne i irytujące. W końcu o wiele lepiej mu się ćwiczyło z jego fanką numer jeden. Jednak cieszył się, że mała zapomniała o tym incydencie, a po powrocie od mamy opowiadała mu jak super było. Ciszyło go to.
    Właśnie wyszedł spod prysznica, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Krzyknął tylko, że zaraz otworzy, po czym wciągnął na siebie jakieś ubrania, którymi okazały się być jeansowe spodnie i czarna bokserka. Przerzucił sobie ręcznik przez ramię, wycierając przy okazji włosy.
    - Oooo hej wam. - Przywitał się uśmiechem. Zerknął na swoją córeczkę, to na Raikes. Od razu humor mu się jakoś poprawił. - Chcesz ją położyć? - Zaproponował. Nie chciał by mała się obudziła, skoro i tak już zasnęła. No i chciał trochę porozmawiać przy okazji z żoną.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  35. Oparł się o kanapę, czekając, aż kobieta wróci. Nie trwało to długo. Zmierzył ją pewnym wzrokiem, jakby chciał ją co najmniej rozebrać i zgwałcić samym spojrzeniem. Wcale się z tym nie krył, w końcu to jego żona. To chyba normalne, że mu się podoba i go pociąga no nie? Nawet pomimo tego, że nie mieszkali aktualnie ze sobą.
    - Oby jak najdłużej. - Odpowiedział, nie spuszczając z niej wzroku, a jak podeszła na wyciągnięcie jego ręki, złapał ją za materiał spodenek i przyciągnął do siebie znacznie bliżej. - co dzisiaj robiłyście ciekawego? - Spytał, nachylając się nad nią.
    No tak już miał, bo on lubił bawić się jedzeniem przed posiłkiem...

    Aomine

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Przepraszam, że tak długo! Zanik weny na tego bloga, ale już na szczęście powrócił! ]

    Lubił to w niej, że była taka urocza. Niby silna kobieta, która była przykładem dla miliona innych, a jednak gdy zostawali sami, nawet po tak długim czasie potrafił wywołać u niej takie słodkie rumieńce. To oznaczało, że wciąż czuje do niego to samo co na początku. Był z siebie dumny i szczęśliwy, że jego uczucie jest tak odwzajemnione!
    - Czyli nasza córeczka ma zadatki na przejęcie jego stanowiska. - Podsumował. Przejechał dłońmi po jej tali, uśmiechając się pociągająco. Po chwili jedna z jego dłoni znalazła się na pośladku kobiety. - Naruto powinien zacząć się obawiać. - Mruknął jej do ucha, nosem odtrącając jej kosmyki włosów.

    Aomine

    OdpowiedzUsuń