Zabili ją... zabili tak po prostu, bestialsko. Tak jak ja zabiłem rodziców... Nienawidzę lata przez to wydarzenie. Do nikogo nie byłem tak przywiązany jak do niej. Miała tylko dwanaście lat, gdy znalazłem ją w salonie, z poderżniętym gardłem i ranami ciętymi na plecach. W kałuży krwi, obok zwłok babci i dziadka. Gdyby żyła, miałaby już trzydzieści jeden lat... Pamiętam ją doskonale, za każdym razem poważała mi, że nie warto stawać się maszyną w rękach władz. Nie słuchałem jej, w końcu co ona mogła wiedzieć? Wtedy była dla mnie po prostu zwykła dziewczynką, za delikatną na ten świat, którą trzeba było wiecznie chronić. Wystarczyło, że raz przybyłem za późno. Zemściłem się, wybiłem tych ludzi, dzięki temu wydarzeniu moja druga natura kompletnie wymknęła się z kontroli. Nie było już osoby, która uspokoiłaby mnie w ataku szału. Neru została zamordowana, dlatego ja zabijam innych. Proste, prawda? Mało osób o niej wie, nie ma potrzeby by ktokolwiek litował się nad jej losem, nie była silna, więc zapłaciła życiem. Nie było przy niej starszego brata, który durnie uczył ją, że zawsze będzie. Zginęła, nic nie przywróci jej życia, nie ma sensu nad tym rozmyślać.
Nishio Lee
Status: O zgrozo, córka!
Pewnego tragicznego dnia to coś znalazło się przed moimi drzwiami i oznajmiło po prostu, że jest moim dzieckiem. O mało wtedy na jakiś zawał nie padłem... Ja i dziecko? W wieku siedemnastu lat! No proszę was, to się w głowie nie mieści! Jednak po jakimś czasie dotarło to do mnie i jakaś reszta człowieczeństwa pozwoliła stworzeniu o nazwie LEE zamieszkać w mojej graciarni. Ten zmieniający kolor włosów obiekt jest niezwykle głośny, irytujący i gdyby nit fakt, że to moja krew już dawno skończyłaby w trumnie i ona dobrze o tym wie. Nie traktuje jej jak córki, bardziej jak młodszą siostrę, która uważa mnie za swój jakiś popieprzony wzór. Moim skromnym zdaniem wybrała zajebiście, bo zawsze mógłby to być Naruto. Do gościa nic nie mam, ale wdawanie kasy na ramen to tragedia. Ogółem rzecz biorąc, przyzwyczaiłem się, że od kilku miesięcy mieszkam z tym czymś, trenuję wraz z nią, w końcu młoda ma moje zdolności i wara ją skrzywdzisz, wypruje ci bebechy w najokrutniejszy sposób jaki znam, a znam ich dużo, poczytaj o tym gdzie chcesz! A i jeszcze jedno, ja jej nie kocham, nikogo nie kocham! Po prostu się przywiązałem do tego osobnika.
Hayakawa Risa
Status: Moje ex.
No ją to znam od dobrych paru lat, można by powiedzieć owocnych lat. Poznałem ją w Konosze, gdy napadała na jakiś ludzi, uciekliśmy gdy zjawiło się ANBU i to ja jestem twórcą jej przezwiska - Krwawa Dama, o tak właśnie ja! Potem wyruszyliśmy razem na misję i kilkanaście dni potem wylądowaliśmy po raz pierwszy w łóżku. Za jakiś czas znudziło mi się spanie ciągle z tą samą kobietą, więc zostawiłem ją. Najzwyczajniej w świecie i udałem się do kryjówki Tasogare by dalej mordować i uzyskiwać informacje. Nie miałem pojęcia, że zaszła w ciążę, aczkolwiek poroniła. Takie życie, w sumie ta informacja mnie ucieszyła, więc Risa mnie po prostu znienawidziła. Bądźmy szczerzy, czego ona się spodziewała? Współczucia? Takie bzdety to nie dla mnie, nienawidzę bachorów i ona dobrze o tym wie. Potem mi wybaczyła, głupia decyzja, więc znowu się przespaliśmy. Ta kobieta ma coś w sobie, że mnie przyciąga, tak po prostu. Może to ten tatuaż na plecach? Kto wie! Jednak znowu ją zastawiłem, nie było mnie trzy lata, a złość chyba jej przeszła. Zresztą, jak wróciłem do wioski, jej już nie było. Całe szczęście! Jakiś czas później, może z dwa lata, okazało się, że Krwawa Dama to moja sąsiadka! No jak miło! Wyczuwacie ten sarkazm, no nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz