"Bycie tchórzliwym, to jeden z najgorszych sposobów na wydanie na siebie wyroku śmierci."
- Ey! Pijaku! - grupka młodzików, postanowiła pożartować sobie z leżącego nieprzytomnie białowłosego, który najwidoczniej spał z opartą głową o ladę. Śmiali się pod nosem, gdy najstarszy z nich ponownie się odezwał, wskazując palcem na mężczyznę.
- Ey! Ty śmierdząca świnio! Jesteś niczym! Do Ciebie mówię! - spojrzał rozbawiony na swoich przyjaciół, którzy już przestali się śmiać a wzięli nogi za pas. Gdy ponownie obrócił się do mężczyzny, ten już stał na równych nogach, mrużąc przy tym niebezpiecznie oczy. Niezwykle szybko chwycił go za ubranie i podniósł do góry. Patrząc mu w oczy gniewnie, odezwał się, cedząc niemal przez zęby.
- Wstałem. Chciałeś coś od pijaka? Od jednego z wielu ninja który obronił Ci dupę? Od człowieka który stracił wszystko, by obronić innych? Co? Gówniarzu? Bo nie słyszę? - chłopak przestraszył się i zamiast odpowiedzieć, zaczął przepraszać ze łzami w oczach. Białowłosy westchnął głośno a furia w jego oczach zniknęła, ustępując miejsca bólowi. Odłożył chłopaka delikatnie na ziemię. Już spokojnym głosem dodał do ledwo stojącego bruneta.
- Wybacz... Idź ciesz się beztroskim dzieciństwem. Ale! - podniósł jeden palec do góry - Nie zapominaj, kto walczył o Twoją beztroskość. I ile musieli przy tym poświęcić. - powiedziawszy podszedł do lady i wypił resztę sake. Chłopak przez chwilę stał zapatrzony w białowłosego który po chwili zapłacił kucharzowi i wyszedł w towarzystwie trzech kotów.
"Każda rana w końcu się zasklepia. Może i czasami pozostaje po nich blizna, ale nic z tym nie zrobimy. Niestety trzeba żyć dalej i próbować zaakceptować swoją przeszłość. Bo godząc się z nią, godzimy się ze swoim przeznaczeniem. Gówno prawda."
Jest człowiekiem dumnym, potężnym i inteligentnym ale przy tym dzieli również cechy swych kocich towarzyszy. Jest równie ciekawski co one, przez co nie może zdzierżyć jakichkolwiek tajemnic. Każdą takową usilnie stara się rozwikłać za wszelką cenę. Jest równie psotny, co cała zgraja kotów, wycinając nieszkodliwe (według niego) kawały napotkanym osobą i zanosząc się głośnym śmiechem. Noc to zdecydowanie jego pora gdy jest zdecydowanie bardziej aktywny niż w dzień. Dlatego popołudniami głównie śpi, jeśli nie ma nic ważnego do roboty - a zazwyczaj nie ma. Je dosyć sporo. Jest po prostu żarłoczny - zarówno w sensie jedzenia jak i energii życiowej. Zawsze gdy zostaje zaproszony na darmowe jedzenie, najada się do oporu bez wyrzutów sumienia. Po części również kocha małe, futrzaste przedmioty jak i koty które wiecznie się takowymi bawią. Jest również i druga strona, którą pokazał podczas wojny i którą skrywa za wszelką cenę. Tą drugą, bardziej brutalną, okrutną i silniejszą stronę. Pozbawioną skrupułów czy też krzty inteligencji. Dzikie zwierzę które drzemie w każdym z nas.
"Hokage. Pierwsze słyszę. Tak jak i wszelkie inne kage. Czy też inne tytuły pełne przepychu i splendoru. Skończmy temat, albo poszczuję Cię kotami."
Historia równie zawiła co każda inna pozostawiona na polu wyniszczającej wojny. No, może różniąca się tym iż on stracił wszystko co nie dość kochał na samym jej początku. Przez furię wzbudzoną w zrozpaczonym umyśle zabijał bez mrugnięcia okiem z okrzykiem cierpienia. Od każdego pokonanego kradł energię życiową zbierając jej zatrważającą ilość. Furia również zaślepiła mu umysł i zdrowy rozsądek. Przestał być taki uważny jak w ANBU, bez planu rzucając się na przeciwnika by po chwili rozszarpać go na kawałki. Nieistotne były odniesione rany. Po wszystkim długo kłócił się z nowym Hokage. O wszystko, poczynając od wzmocnienia sił militarnych, poprzez zaatakowania kraju który mu wszystko odebrał, na niechęci przyjęcia ucznia przez białowłosego skończywszy. Niezrozumiany i niepocieszony uciekł, a wraz z nim wszystkie koty Konohy. Podobno ktoś widział go ostatnio jak zajada się ramen w towarzystwie trzech kotów ninja. Podobno topi swe smutki w sake by później być odniesionym przez koty. Oczywiście zaczął unikać niemalże jak ognia spotkania ponownie z Hokage a nawet podjęcia jakichkolwiek tematów o jego osobie. Nawet jeśli miałby zostać przez to nazwany zdrajcą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz